poniedziałek, 24 września 2012

Hubert Suchcicki [*]


Nie ma chyba takich słów, aby opisać to, co czuje teraz rodzina, bliscy, koledzy, koleżanki. To najgorszy ból jaki spotyka ludzi. Dziś mija tydzień od zaginięcia Huberta. Każdy czekał na jeden telefon od niego, aby usłyszeć: Co słychać? Każdy czekał na niego, chciał go jak najszybciej odnaleźć. No i go znaleziono, tylko że on już nie wróci do domu, teraz mieszka gdzie indziej... W czwartek, 20.09 rano wyłowiono go ze stawu, a właściwie jego ciało. Utopił się. Nie wiem, co się stało, czy popełnił samobójstwo, czy ktoś mu pomógł, a może wpadł i nie potrafił pływac? Nie będę spekulować. Fatalnie się teraz czuję, żyjąc z myślą, że 20-letni chłopak tak szybko zakończył swoją życiową drogę. O całym tym zdarzeniu dowiedziałam się dopiero w czwartek od Jacka, nie wiedziałam nawet o kogo chodzi, ale słyszałam kiedyś o nim. Mój brat się z nim znał, taki rozrabiaka... Ani nie było przez te dwa dni w szkole, przyszła dzisiaj, taka zapłakana, pełna smutku. Chciało mi się płakać... Jestem empatyczną osobą i przeżywam wszystko razem z innymi, ciężko mi z tym. Adam mówił, że zna jego rodzinę, ojciec taki dobry człowiek. Właśnie, dlaczego zawsze dobrzy ludzie muszą nieść na swoich barach tak ciężki ból ? Boże, powiedz Dlaczego??? Łzy mi teraz płyną po policzku. Dlaczego czyjaś śmierć tak bardzo boli. Natalia dała mi teraz kasztany od pani Kasi, która przywiozła je z Ciechocinka, pani Kasia dała je nam na szczęście. Te właśnie kasztany wywołały u mnie łzy. Przypominam sobie wszystkie znajome osoby, które odeszły z tego świata ( Ł.P., P.S., R.O., P.S., A.G., H.S.) Codziennie modlę się za nie, ale modlitwa nie pomaga mi w pogodzeniu się z prawdą. Nie umiem sobie nawet wyobrazić zachowania rodziny Huberta. Chciałabym chociaż połowę cierpienia wziąć na swoją osobę, ale jak ??? Nie mam z kim o tym porozmawiać, więc sama świadomie niszczę własną psychikę. Media głoszą w telewizji, że w roku 2012 nastąpi koniec świata. Dla mnie już ten koniec świata nastąpił, ja już nie istnieje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz